Co tutaj się wydarzyło? Widzieliście, co zrobił Jake Cody po wygraniu High Rollera w czasie UK Poker Championships? Musicie to zobaczyć, a przy okazji poznajcie ciekawą historyjkę z Ołomuńca. Do lektury zaprasza Was Doro.
Rok 2017. Lipiec
Środek nocy. Akcja dzieje się w lobby kasyna Go4Games w Ołomuńcu. Po kilkunastu godzinach pracy siedzę sobie przy kuflu piwa i odpoczywam po ciężkim dniu. Ze mną jest Pentakilator i ktoś jeszcze, możliwe że Kapitan, ale już nie pamiętam. Świrujemy, „śmieszkujemy”. Plan przewiduje wychylenie kufla lub dwóch kufli piwa i zjazd do boksu. W pewnym momencie dosiada się do nas grupa graczy regularnych. Herszt grupy jest już mocno na „sit oucie” – po reszcie w ogóle nie widać zmęczenia. Opowiadamy sobie różne dziwne i śmieszne historie – jak to w Ołomuńcu po lekcjach. Czas płynie, płynie…
W głowie szumi coraz bardziej – pewnie od płynów, które co chwila ktoś donosi z baru. Powoli zbliża mój „point of no return”, czyli godz. czwarta nad ranem. Jestem już właściwie na wylocie, gdy herszt wpada na pomysł, żeby pójść na górę i zagrać maksymalnego beta na rulecie. – Jacyś chętni? – pyta. Nie interesuje mnie taka zabawa, ale z ciekawości pytam, o jakich pieniądzach rozmawiamy. – 18.000 CZK na jeden z kolorów – odpowiedział. Nie cytujcie mnie w kwestiach odnoszących się do wysokości maks beta, bo nie pamiętam, ale jakaś taka kwota utkwiła mi w pamięci. W każdym razie było to ok. 3.000 złotych. Z racji tego, że w kieszeni miałem jakieś 300 CZK, powiedziałem, że się zastanowię.

Propozycja wieczornych animacji przy kole ruletki nie spotkała się z przychylnym odbiorem współbiesiadników. Oczywiście, że każdy z nas chciał zobaczyć taką grę, na zasadzie „a niech się coś dzieje”. Jednak nikt nie chciał wystąpić w tym evencie w roli inwestora. Pomysłodawcą całej zabawy targały ambiwalentne odczucia. I chciał i bał się. – Kurde, to jednak jest trochę papki, a już dzisiaj graliśmy – powtarzał kilka razy. Myślał, myślał, aż w końcu siarczyście zaklął i poprowadził całą czeredę na antresolę, czyli do hazardowego piekiełka. Poczekaliśmy na to, aż któraś z lokalnych piękności przyniesie zbawienną cząstkę mocy. Gdy to nastąpiło, byliśmy gotowi.
W roli typera wystąpił jeden z bliskich kolegów lidera grupy; podobno ma czutkę do tej gry. Bet obstawiony. Kulka się toczy. Wszystko wygląda dobrze. W międzyczasie Penta odwraca się do mnie i mówi: „Busto confirmed”. Kilka sekund później jego słowa się potwierdziły. Średnia miesięczna wypłata poszła się gonić. Railbirds wydali z siebie okrzyki niezadowolenia. Tym razem nie było double-upa.
Rok 2018. Luty
W turnieju High Roller, który rozgrywany był w ramach UK Poker Championships, zwyciężył angielski pokerzysta, Jake Cody (obecnie ma ponad 4 mln$ w wygranych turniejowych, w tym tytuły EPT i WSOP). Za zwycięstwo Anglik zgarnął 42.670£. W przeliczeniu na złotówki jest to ok. 200.000. „To już jest sporo papki” – mógłby rzec bohater podobnej historii z Ołomuńca. Myślę, że każdy z nas zgodzi się z tym stwierdzeniem.
Nie wiemy nic o okolicznościach tego zdarzenia. Nie znamy motywacji Anglika, ale sprawy potoczyły się tak samo, jak kilka miesięcy wcześniej w Ołomuńcu. Cody najpierw pokonał 116 przeciwników, a następnie udał się do części stricte kasynowej i postawił całą swoją wygraną na kolor czarny. Kulkę rzucał właściciel kasyna DTD, Rob Young. Kilkanaście sekund później Anglik zaliczył double-upa do ponad 85.000£. Łatwa gra.
Tym razem wszystko dobrze się skończyło. Po wszystkim rozentuzjazmowany tłum gapiów fetował zwycięstwo Anglika.
Fortuna kołem się toczy
Jak często zdarza Wam się po wygranej zagrać w „double or nothing”? Rzadko czy wcale? A może obstawiacie tylko jakiś procent swoich wygranych turniejowych lub cashowych? Ciekawy jestem Waszej opinii.
Akcję z Ołomuńca odbieram jako czystą zabawę. Taki numer po pijaku, który każdy z nas od czasu do czasu wywinie – niekoniecznie na kole ruletki. Póki potencjalna przegrana nie stanowi problemu dla grającego, to niech się każdy bawi, jak chce.
Zdarzenie z Notthingham odbieram trochę inaczej. 42.000£ to naprawdę duża kwota – patrząc w ujęciu absolutnym. Choćbym miał 100.000.000£ na koncie, to nie chciałbym ryzykować takimi pieniędzmi na rzut monetą, bo obiektywnie patrząc, jest to naprawdę dużo „papki”. Nie krytykuję Cody’ego w żaden sposób, bo on najlepiej wie, co mu pasuje, i na co może sobie pozwolić, ale nie potrafię też znaleźć uzasadnienia dla jego zachowania. A Wy, jak odbieracie jego zachowanie? Może to była tylko reklama DTD i freeroll dla Anglika?
Słowo końcowe
Żeby była jasność, w ogóle nie popieram gry w ruletkę w długim okresie. „Kółko” jest super, jeśli traktujemy je na zasadzie wyjścia do kina czy na imprezę; mamy określony budżet na „przewalenie”, „śmieszkujemy” w gronie znajomych, kelnerki donoszą darmowy alkohol, zabawa trwa w najlepsze. Siadajcie do ruletki – i innych gier kasynowych – WYŁĄCZNIE dla zabawy, nigdy z intencją zarabiania. Bawcie się tą grą, jak osoby, które widzicie na zdjęciach reklamowych (jak wyżej). Póki uśmiech nie znika z Waszych twarzy, wszystko jest pod kontrolą i jest to zabawa, jak każda inna. I oby tak było zawsze.
CZYTAJ TEŻ: Połowicznie udany debiut Phila Hellmutha na YouStake
Dołącz do najlepszych na PartyPoker!
The post Jake Cody zaszalał na ruletce! Ołomuniec też zna podobne zabawy… appeared first on PokerGround.com.
Powered by WPeMatico